marcela - 2006-10-15 12:27:39

Data : 14.10.06r.
Miejsce : Pod Lipami, cytadela
Godzina : 9.00- 12.00

Po porannym zamieszaniu dotyczącym miejsca zbiórki ( Marcela i Dolot myśleli, że jest na Strzeszynie ), wszyscy prawie czyli inst. Maciej, st-mł Wiewiór, mł Bartek, dwóch poszukiwaczy strzeszyńskiego skarbu, oraz nowa chętna Dorota, rozpoczęli trening. Bieg po cytadeli, przystanek na pompeczki, bieg po schodach samemu i z partnerem, wejście na mur około 2,5 metra. Należało zrobić to jak najszybciej i nie pominąć żadnego członka załogi. Powtarzaliśmy akcje ze trzy razy. Końcowa wersja wyglądała tak ; Marcela i Bochen podsadzali Wiewióra do góry, ten podawał line, wchodził Dolot, potem Marcela, Dorota i na końcu sprawny, silny i zwinny niczym leśny kocur Bartas. Szliśmy kawałek na czworakach, po jednej stronie mając skarpę, a po drugiej płot. Podejście do następnego muru, tym razem wyższego. Kolejność wchodzących osób była taka sama. Pierwsze wejście zajęło nam trochę czasu, ale już drugie było o połowę szybciej. Przejście po murku. Dorota zrezygnowała z ćwiczenia, natomiast Dolot, który ma lęk wysokości pokonał zadanie niczym prawdziwa górska kozica. Potem akcja – zadanie, Bochen jako dowódca, mieliśmy odnaleźć Wiewióra, któremu coś się stało. Teren zagrożony. Po zbadaniu i jako takim unieruchomieniu pacjenta, wyprowadziliśmy go z niebezpiecznego terenu. Bieg, chwila marszu w szeregu ubezpieczonym, powrót szybkim, równym marszem i biegiem do harcówki. Mały sprawdzian. Kolejna rzecz do naumiania się i do domu.

JablonnĂŠ nad OrlicĂ­ ProdĂĄvĂĄme a distribuujeme