80 PDH "Commando" - Forum

Forum 80 PDH


#1 2006-05-03 12:52:11

Max

Administrator

Zarejestrowany: 2006-05-03
Posty: 145
Punktów :   

IV Międzynarodowy Miting „Patrol Polska 2005”

2 kwietnia osiemdziesiątka uczestniczyła w IV Międzynarodowym Mitingu „Patrol Polska 2005” odbywającym się w Poznaniu. Osiemdziesiątacy utworzyli trzy zespoły. W skład pierwszego zespołu wchodzili Lechu, Wiewiór i Max; drugiego: Kuba, Dawid i Mateusz; oraz trzeciego: instruktor Przemo, wicek Przemo i Michał ze Zwiadu-Poznań.
      Wszyscy osiemdziesiątacy uczestniczący w mitingu zebrali się rano w harcówce, gdyż trzeba było przyszyć polskie flagi na rękawie. Naszywki musiały znajdować się na prawym rękawie, czego też usilnie próbował dopilnować Lechu, po czym sam przyszył swoją na lewym. Po wykonaniu tej czynności część chłopaków zapakowała się do Hiundaia instruktora Przema, a część do „malucha” Lecha. Punktem docelowym, z którego odbywał się start, był motel znajdujący się na brzegu Jeziora Strzeszyńskiego.
      Podczas dojazdu na miejsce doszło do zabawnego incydentu. Instruktor Przemo wyprzedził jadący z przodu samochód, natomiast Lechu próbując powtórzyć ten manewr wyskoczył na przeciwny pas i wcisnął pedał w podłogę aby wyprzedzić delikwenta. Jednak jego rzężący bolid nie wytrzymał tego testu i musiał z powrotem zjechać na właściwy pas. Podczas wykonywania tego manewru doskonale było widać uśmiechniętą twarz Mateusza, która była wprost przyklejona do tylnej szyby Hiundaia.
      Po dotarciu na miejsce musieliśmy wypełnić karty startowe. Na miejscu oprócz drużyn z Polski, znajdowały się także trzy drużyny z Niemiec oraz jedna z Czech.
      Piersi wystartowali Czesi i Niemcy, na piątym miejscu wystartował pierwszy zespół, na szóstym drugi, a na siódmym trzeci. Lechu, Wiewiór i Max wystartowali w taki sposób jakby biegli 100 m, zaś do pokonania było 10 km. Później dowiedzieli się oni, że część ludzi znajdujących się na starcie stwierdziła, że „zdechną po dwóch kilometrach”, do czego jednak nie doszło, a chłopaki dobiegli z pierwszym czasem.
      Kuba, Dawid i Mateusz również mieli by dobry czas, jednak przy punkcie kontrolnym zauważyli pierwszy zespół i w ferworze walki „zapomnieli” się tam zatrzymać, co kosztowało ich kilka cennych minut. Również „zespół instruktorski” poradził sobie świetnie.
      Po biegu na chłopaków czekała strzelnica. Strzelania wykonywało się zespołowo, każdy z innej broni (myśliwska wersja AK-47, TT-tka i karabinek na amunicję bocznego zapłonu). Wszystkim zespołom poszło całkiem dobrze.
     Na strzelnicy Lechu, Wiewiór i Max zaprzyjaźnili się z Niemcami, od których po negocjacjach wyżebrali farbę maskującą (jednym z późniejszych zadań było zamaskowanie się).
      Max otrzymał na twarzy maskowanie rodem z filmu Bravehart, z kolei Wiewiór wyglądał jakby wpadł twarzą w krowie gów... Chyba najbardziej normalnie wyglądał Lechu.
      Po wykonaniu strzelań wszystkie trzy zespoły udały się w drogę powrotną do Strzeszynka, gdzie miały odbyć się ostatnie konkurencje. Część zadań była wręcz komiczna, jak zrobienie trzydziestu pompek na zespół czy przebiegnięcie wyznaczonego odcinka z wodą w ustach! Potem trzeba było wykazać się podstawami z zakresu udzielania pierwszej pomocy.
      Maxowi najbardziej do gustu przypadła jednak nie punktowana konkurencja, a mianowicie rzut wojskowym butem na odległość, który ten zamienił na rzut do ruchomego celu (celem był Wiewiór)!
      Po wykonaniu prawie wszystkich konkurencji przyszła kolej na quady. Po wykonaniu zadania Dawid wyprosił sędziego o to aby pozwolił nam trochę pojeździć na tych czterokołowcach. W ten oto sposób przez najbliższe dwie-trzy godziny jeździliśmy bez przerwy na quadach. Oczywiście prym w tym wiódł Dawid, którego nie można było w żaden sposób ściągnąć z pojazdu. Wykonywał przy tym takie ewolucje, jak jazda na dwóch kołach przez 15 metrów! Za to Wiewiór oczywiście omal nie utopił swojego quada w jeziorze. Widząc to sędzia powiedział tylko „ten to nigdy nie nauczy się jeździć”.
      Podczas odpoczynku na quadach Wiewiór z Maxem zaczeli się dla zabawy się bić, wyglądało to jednak na tyle realnie, że po krótkiej chwili dookoła nich zebrała się spora garstka gapiów. W pewnym momencie Max nie zważając na nich, w dość brutalny sposób owiną linę wokół głowy Wiewióra i zaczął go dusić, na co tłum zareagował dość głośno. Dopiero w tym momencie chłopaki załapali, że są obserwowani i nie mogąc powstrzymać się ze śmiechu zaprzestali dalszej walki.
      W międzyczasie musieliśmy jeszcze skosztować jeszcze „koktajlu prezesa”, czerwonej pikantnej masy. Z pierwszego zespołu poświęcił się Max, z „instruktorskiego” wicek Przemo, natomiast z drugiego Dawid, który po wypiciu poprosił o dokładkę stwierdzając przy tym „bo ja lubię pikantne”.
      Podczas klasyfikacji końcowej „zespół instruktorski” zdobył pierwsze miejsce, a pierwszy zespół w składzie Lechu, Wiewiór, Max zdobyli drugie miejsce.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
przegrywanie kaset vhs warszawa hotels-world apokalipsa2012 hotel Wałcz