80 PDH "Commando" - Forum

Forum 80 PDH

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Komputery

#1 2006-07-03 11:21:43

marcela

wicek

Zarejestrowany: 2006-05-04
Posty: 228
Punktów :   

Folwark konny

data : 24-25.06.2006
miejsce : Hermanów, folwark konny
godzina : 7.30

Zbiórka przed harcówką. Godzina drogi. Około 5 km przed miejscem docelowym cała załoga z wice inst. Maxem na czele wysiadła i dalszą drogę pokonała marszem oraz biegiem z całym oporządzeniem. Po drodze mieli wykonać zadanie tzn. zająć się rannym Wiewiórem będąc na terenie zagrożenia. Po dotarciu do folwarku konnego, załoga zajęła się rozkładaniem namiotu. Następnie 20 minut intensywnej rozgrzewki ze starym młodym Matim. Potem praca, którą przygotowali „tamtejsi” – min. zbieranie kamieni z piachu, gdzie głównym taczkowym został Dolot.  Jest to ważne zadanie, ponieważ konie biegające po kamienistym wybiegu mogą uszkodzić sobie kopyta ( powstały z palca środkowego ), a to właśnie na nich koń opiera swoją dość konkretną masę około 0,5 tony. Chwila przerwy w czasie, której byliśmy świadkami wprowadzania koni do przyczepy. Dość niebezpiecznie przebiegał cały ten proces, młody koń o mały włos nie rozniósł przyczepy na strzępy. Bieg w lesie i powrót do pracy. Przygotowanie drewna na ognisko, potem w stajni ogólne informacje, oraz nauka wiązania konia. Obiad, na który wszyscy czekali z utęsknieniem. Nauka węzłów, której przewodził st-mł Wiewiór. Po tej upragnionej chwili przerwy, dalszy ciąg biegania po lesie, tym razem z mapą. Zadania były wytyczane co chwile. Każdy z młodych musiał  doprowadzić ekipę w miejsce, które wskazał wice. inst Max. Nie daj Boże zgubił jakiegoś członka z tyłu. Kary przybierały zazwyczaj postać pompek. W czasie biegu, hasło np. „Wiewiór to wróg, zlikwidować go” w tym momencie wszyscy rzucali się na wskazaną osobę i bez litości unieszkodliwiali ją. Zaobserwowane były próby ucieczki, ale niestety nikomu nie udało się zbiec. Po wyczerpującym biegu, chwila odpoczynku przy węzłach. 80 tacy zostali potem zaproszeni na pyszną zupkę, która mimo iż była letnia smakowała wyśmienicie.  Przyszedł czas na prawdziwe ABC z koniem. Razem z naszym przewodnikiem Robertem weszliśmy do boksu, gdzie grzecznie i spokojnie stała sobie kobyłka. Opowiedział o niej i pokazał jak się czyści. Zaznaczył, że przed wejściem do jak to ktoś nazwał „klatki” należy odezwać się do konia. Mł. Bochen, który był pod niebywałym wrażeniem tej „kupy mięśni”, chcąc wypróbować sztuczkę podszedł wyciągając rękę i dość wysokim tonem powiedział „kooniiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiik”. Niemal zadźwięczało wszystkim w uszach, ale podziałało – koń zwrócił na Bartasa uwagę! Od tej pory każdy stosował bocheńska metodę zwracania na siebie uwagi, choć w kwestii poderwania uroczych wielbicielek koni, które dość licznie poruszały się po ośrodku, nie podziałała. Może dlatego, że średnia wieku była sporo poniżej granic przyzwoitości i koleżanki nie potrafiły docenić wszystkich walorów chłopaków.
Osiodłanie konia. Wyprowadzenie na parkur i jazda. Każdy spędził około 20 minut w siodle.  Stępowano i kłusowano, wykonywano również ogólnorozwojowe ćwiczenia na grzbiecie. Mł. Marceli pozwolono na swobodną jazdę po padoku i zagalopowanie.
Po tak mile spędzonych zajęciach odniesiono sprzęt i można było coś zjeść. Chwile potem następne zadanie, tym razem zabawne. Przejażdżka traktorem z przyczepą pełna siana i słomy, aby wyścielić boksy oddalone od głównego budynku. Następnie nakarmienie świń, strusia i kóz. Mimo iż jedzenie dawali Dolot i Marcela, chłopacy wchodzili do zagród i przebywali w nich niemałą chwilkę. Cóż widocznie robią wrażenie takie świnki , albo brakowało chłopcom towarzystwa …
Ekipa została zaproszona na grilla, którego spożyła w samotności , ponieważ godzina już była dość późna (ok. 24).
Po północy wiec położono się spać. Jak się rano okazało nikt z 80taków nie spał spokojnie, ponieważ wszyscy czekali na nocną akcję. Czuwanie było wzmożone faktem, że w pewnym momencie ktoś się cały czas kręcił i szeleścił. Odgłosy dobiegały z miejsca gdzie spał wice inst Max, czyli przy wejściu do namiotu. Myślano, że wice inst szykuje „niespodziankę”. Wiewiór tak się przejął owymi odgłosami, że ukradkiem nawet założył buty. Jak się okazało rano był to Robert który w nocy przyszedł do nas i ścielił sobie śpiwór. O 5.00 przed śniadaniem nakarmienie koni, wyścielenie boksów, kąpiel jednego z koni i sprzątanie stajni. W pewnym momencie Mati, na którego na osiedlu mówi się Rejon, rzekł do jednego z czteronogich olbrzymów o nazwie Rewir – „ cześć Rewir jestem Rejon”, oczywiście tekst ten rozbawił wszystkich niesłychanie. Śniadanie i przygotowanie parkuru do zawodów. Zawody, pomoc przy organizacji. Pogoda przez cały czas była wręcz nie do zniesienia, ponieważ było bardzo gorąco. Popołudnie wiec 80 tacy spędzili na moczeniu nóg w stawku i leżenie w cieniu. Ok. godziny 15.00 autobus powrotny.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
UbytovĂĄnĂ­ LĂśrrach