80 PDH "Commando" - Forum

Forum 80 PDH

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Gry

#1 2006-05-03 19:20:22

Max

Administrator

Zarejestrowany: 2006-05-03
Posty: 145
Punktów :   

Trzeci marsz do Tuczna

W dniach 18-19 lutego Osiemdziesiątka zorganizowała zimowy marsz, którego celem było przećwiczenie wiadomości z topografii zdobytych na poprzednich zajęciach. W marszu brali udział Wiewiór, Marcela, Bartek oraz Max. Zbiórka odbyła się na dworcu kolejowym Poznań-Garbary, gdzie Max dowiedział się od instruktora Przema, że żaden z instruktorów nie idzie, a on obejmuje dowodzenie nad całością. Po krótkim przygotowaniu cała czwórka wsiadła do pociągu, który wyglądał całkiem ładnie jak na PKP, aż za ładnie... Zaraz po odjeździe zadzwonił telefon i padły słowa „wysiadajcie na następnej stacji, jedziecie w złym pociągu”. Po przesiadce zespół znalazł się we właściwym pociągu, który nie wyglądał już tak ładnie, by po kilkunastu minutach wysiąść na stacji w Kobylnicy.
      Po wejściu w las, w okolicy boiska piłkarskiego, wszyscy przygotowali się to drogi, a Max rozpakował rozkazy, rozdał mapy młodym i utworzył szyk ubezpieczony. Osiemdziesiątacy ruszyli w drogę, pierwszy zespół prowadził Bartek. Po około godzinie po dojściu do jakichś zabudowań Max zadał pytanie „gdzie jesteśmy?”, Bartek wskazał na Wierzonkę, miejscowość położoną w okolicy Kobylnicy. Na to padła odpowiedź „jesteście tego pewni, pokaż mi na mapie to boisko obok którego teraz stoimy”. Okazało się, że zespół zrobił kółko by znaleźć się w tym samym miejscu co poprzednio. Po wyruszeniu w dalszą drogę, tym razem w dobrym kierunku, Wiewiór z rozbawieniem zadał Maxowi pytanie, „odkąd wiedziałeś, że źle idziemy?”, na co padła odpowiedź „od początku, ale chciałem pokazać im jak to jest jak się człowiek zgubi w lesie”.
      Punktem do którego mieli dotrzeć młodzi było Jezioro Kowalskie, a właściwie tama położona na tym jeziorze. Zespół prowadzili na zmianę Marcela z Bartkiem, który na szczęście na dalszej części trasy poprawił się. Po dotarciu na miejsce musieli oni wykonać szkic tamy i okolicznego terenu, starzy młodzi wykonali to samo zadanie ale z ukrycia. Na miejscu okazało się, że na starych mapach jezioro jest kilkakrotnie mniejsze, a ostateczne rozmiary musiało uzyskać po spiętrzeniu zbiornika przez ową tamę.
      Kolejnym punktem do którego mieli dotrzeć młodzi był niewielki półwysep na brzegu Jeziora Stęszewskiego, w miejsce w którym w roku poprzednim starzy młodzi założyli obóz. Na tej części trasy widać już było, że młodzi zaczynają już pewniej obchodzić się z mapą. Po dotarciu na miejsce odbyły się zajęcia na temat budowy obozowiska i schronień. Z prywatnych powodów zaraz po zajęciach Bartek udał się w drogę powrotną do domu a cała reszta zajęła się przygotowaniem ogniska oraz obiadem.
      Około 20 zadzwonił telefon Maxa, po którego odebraniu usłyszał słowa Lecha „Max ty świrze, idę po waszych śladach przez jezioro, jeżeli tobie się udało to mi też się uda!”. Usłyszywszy to Max odpowiedział „Lechu, my nie szliśmy przez jezioro”. Po drugiej stronie zapanowała chwila ciszy przerwana w pewnym momencie „kurde, co ty gadasz!”. Na szczęście Lechowi udało się dotrzeć do obozowiska „suchą nogą”.
      Zaraz po przyjściu Lechu wpadł na pomysł aby iść biegać, ale wyglądało na to, że nikomu poza Marcelą się nie chce, toteż tylko oni poszli biegać. Po pewnym czasie Max poinformował wszystkich, że dostał od instruktora Przema polecenie zorganizowania musztry, sprawdzenia stopni wojskowych i nocnego podejścia obozu. Na koniec dodał, że jest zmęczony, nie w humorze i że jutro powiemy po prostu, że wykonaliśmy zadanie. Cała reszta przystała na to. Atmosfera się wyluzowała, wszyscy żartowali i dyskutowali o różnych sprawach do późna po czym poszli spać. Nie spał tylko Max, który powiedział, że będzie dorzucał drewna do ogniska.
      Około drugiej, ciszę przerwał okrzyk „kur... alarm, wstawać macie minutę”. Było to tak niespodziewane, że nawet Lechu wstał od razu, nie zwracając uwagi na to, że jest w śpiworze. Spojrzał w stronę zbliżającego się Maxa, i postaci za nim, po czym cicho powiedział „Max przyprowadził instruktora Macieja, mamy przeje...”. Tą drugą osobą, na szczęście okazał się Wiewiór, którego Max obudził wcześniej, i zapoznał z zadaniem.
      Po szybkim doprowadzeniu się do używalności Marcela z Wiewiórem otrzymali zadanie rozpoznania i sporządzenia szkicu pobliskiego kąpieliska. W międzyczasie Max zapoznał Lecha z jego zadaniem, czyli musztrą i stopniami. Po wysłuchaniu zadania Lechu powiedział tylko śmiejąc się „Maksiu, i za to cię lubię, już myślałem, że naprawdę załapałeś dolinę!”. Po powrocie Marcela przekazał szkic i informacje po czym udała się z Wiewiórem na zajęcia ze znajomości stopni. A to nie był jeszcze koniec, zaraz po powrocie do obozu grupę przejął Max, który zorganizował nocny bieg z przeszkodami, podczas którego padały dodatkowo pytania o szczegóły trasy pokonanej poprzedniego dnia i stopnie wojskowe. Po powrocie grupę znów przejął Lechu, który przeprowadził musztrę, po czym Max powiedział tylko „i po co było się wyrywać, jak nie wiedzieliście co was jeszcze czeka, młodzi ale wy jesteście narwani, idźcie spać”.
      Rano osiemdziesiątacy zlikwidowali obozowisko i udali się w dalszą drogę. Punktem docelowym, do którego doprowadziła chłopaków Marcela było Tuczno, skąd zespół odjechał autobusem w powrotną drogę do Poznania. Cała trasa liczyła około 20 km, a podczas wyjścia wyróżniła się Marcela, która jako jedyna z młodych dotrwała do końca wypadu.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
Hoteller Trassenheide UbytovĂĄnĂ­ SevernĂ­ MariĂĄnskĂŠ ostrovy