80 PDH "Commando" - Forum

Zajęcia zaczęły się tego dnia normalnie. Jak zwykle wszyscy młodzi zjawili się o 17.00 i pobiegli na Cytadele. Po kilkunastu minutach biegu instruktor Maciej kazał się zatrzymać chłopakom i położyć na śniegu tyłem do drogi, po czym zaciągnął wszystkim czapki na oczy. Chwilę później wszyscy zostali powiązani linami i „wrzuceni na pakę” półciężarówki. W środku razem z młodymi został wiceinstruktor Przemo, który pilnował aby nikt nie podnosił się z podłogi. Po chwili samochód ruszył w nieznanym kierunku.
      Po kilkunastu minutach jazdy samochód zatrzymał się w środku lasu. Młodzi zostali wyrzuceni z samochodu. „Uciekliście z transportu jenieckiego, macie wrócić do harcówki” – tak brzmiały jedyne słowa wyjaśnienia. Wpierw trzeba było ustalić pozycje w jakiej zostali wyrzuceni, a tu środek lasu, żadnych budynków, gospodarstw. Po chwili namysłu postanowili udać się drogą którą odjechała półciężarówka. Okazało się, że droga prowadziła do asfaltowej szosy, którą to zaczęli posuwać się dalej. Po około godzinie marszu Max stwierdził, że są na drodze do Biedruska. Teraz można było iść w stronę Poznania.
      Po kilku godzinach marszu osiemdziesiątacy dotarli do niewielkiej rzeczki, którą musieli sforsować. Niestety podczas przechodzenia przez nią pod Filipem zarwał się lód, w wyniku czego wpadł on do pasa do lodowatej wody. Po północy „zbiegom” udało się dotrzeć do Poznania. Już w mieście do chłopaków podjechała nagle ta sama półciężarówka, po czym usłyszeli tylko „ładować się do środka”. Po dojechaniu na miejsce przeznaczenia młodzi usłyszeli tylko „gdzie wyście się podziewali, za długo”.